Mam wrażenie, że morsowanie w ostatnim czasie stało się nowym sportem narodowym Polaków. W styczniu i lutym wielu moich znajomych publikowało zdjęcia w social media z morsowania i miałem wrażenie, że tylko ja jeszcze nie próbowałem. Tak się złożyło, że moi przyjaciele Dorota i Jarek z bloga Szalone Walizki zorganizowali wydarzenie pod nazwą „Blogowe Morsy 2”, które miały odbyć się w położonych na Mazurach Starych Jabłonkach. W ramach tego wydarzenia została zaproszona spora grupa blogerów podróżniczych, którzy razem mieli morsować w wodach jeziora Szeląg Mały.
Blogowe Morsy 2
Tegoroczna edycja Blogowych Morsów to już drugie spotkanie o podobnym charakterze. Pierwsze miało miejsce również w regionie, ale w 2020 roku. Podczas wydarzenia gościł nas kapitalny hotel Anders w Starych Jabłonkach położony nad jeziorem Szeląg Mały na Mazurach.
Niestety wydarzenie zbiegło się z ogólnie panującą pandemią COVID-19, więc wszystko musiało odbyć się w reżimie sanitarnym, tzn posiłki wydawane do pokoi, obłożenie hotelu na poziomie 50% itp.
Hotel Anders ma 4 gwiazdki i z pewnością na nie zasługuje, ponieważ poziom obsługi jest bardzo wysoki, a różnorodność i jakość potraw serwowanych przez szefa kuchni Dariusza Strucińskiego, który szefuje tam już około 25 lat jest niesamowita. Warto też wspomnieć, że Pan Dariusz był w jury Kulinarnego Pucharu Polski, co dodatkowo świadczy na plus potrawom serwowanych w hotelu.
Hotel Anders Stare Jabłonki Mazury
Program wydarzenia „Blogowe Morsy 2” był bardzo bogaty. W piątek miało miejsce oficjalne powitanie, w sobotę przed południem wspólne morsowanie, później wycieczka z przewodnikiem po pobliskim lesie, z którego pozyskiwano słynną sosnę taborską, a kulminacją był wieczór przy ognisku z pieczeniem sękacza.
Warmia i Mazury
W wydarzeniu wzięło udział około trzydziestu blogerów podróżniczych z całej Polski. Ja ze Śląska miałem do pokonania odległość około 500 kilometrów, ale zdecydowałem się na wyjazd, ponieważ pandemiczne czasy ograniczyły nam podróże i spotkania, a skoro otworzyli hotele to był to idealny moment na podróż.
Przyznam szczerze, że jadąc tam nie byłem zdecydowany, czy zamorsuję, czy też pozostanę na brzegu. Dotychczas kilkakrotnie byłem namawiany na morsowanie, ale nigdy nie odważyłem się spróbować. Na miejscu okazało się, że większość osób odważyła się wejść do wody. Część z blogerów morsowała już w przeszłości lub morsuje regularnie w okresie zimowym.
Jezioro Szeląg Mały
Morsowanie okazało się dużo łatwiejsze niż myślałem. Pierwotnie uważałem, że największą barierą będzie rozebranie się na zimnie, ale świetną rozgrzewkę przeprowadziła nam jedna z blogerek Oktawia (OK Travelers) i po kilku minutach było mi tak ciepło, że zrzucenie ubrania do kąpielówek nie stanowiło żadnego problemu. Temperatura wody wynosiła około 1 stopnia Celsjusza, a grubość pokrywy lodowej w jeziorze około 24 centymetrów. W tym miejscu należą się ogromne podziękowania dla OSP ze Starych Jabłonek, która wykuła wielki przerębel, abyśmy mogli morsować.
Wiele osób (w tym ja) myśli, że samo wejście do wody jest najtrudniejszą czynnością, a ja Wam powiem, że po fajnej rozgrzewce wejście do wody nie było problemem. Trochę ciężej było wytrzymać pierwsze 2-3 minuty, a potem było już wszystko jedno. W wodzie spędziłem około 8 minut, po czym wyszedłem, aby zrobić truchtem kilka okrążeń i następnie wrócić do wody na kolejne 3-4 minuty. Muszę Wam powiedzieć, że morsowanie to fantastyczne uczucie i mam nadzieję, że będę kontynuował je w moich rodzinnych Gliwicach. Niestety obecnie temperatury na zewnątrz są już całkiem wysokie, więc obawiam się, że zacznę dopiero od następnego sezonu 🙂
(Foto: Jarek Kowalski Szalone Walizki)
Wspomniałem wcześniej, że jedną z dodatkowych atrakcji była wycieczka z przewodnikiem po pobliskim lesie związana z tzw. sosną taborską. Sam rezerwat sosny taborskiej znajduje się w Taborzu, tj jakieś 10 kilometrów od Starych Jabłonek, aczkolwiek koło jeziora Szeląg Mały znajduje się jedno z miejsc, w którym to ciekawe drzewo występuje i możecie tam przejść ścieżką dydaktyczną. Sosna taborska charakteryzuje się tym, że jest bardzo wysoka i w miarę wysokości drzewa jej średnica nie zmniejsza się gwałtownie. Dzięki temu jest bardzo ceniona, a w przeszłości uznano ją za najlepszy budulec do masztów zaglowców. Po okolicy oprowadził nas Pan Mariusz Moritz.
Pieczenie sękacza
Kulminacją spotkania było ognisko, przy którym integrowaliśmy się podczas pieczenia sękacza oraz pieczenia jaszczura. Stoły uginały się pod niesamowitą ilością jedzenia. Za jakość potraw dbał wspomniany wcześniej szef kuchni Dariusz Struciński. Można było wybierać w wędzonych rybach, szaszłykach, burgerach, pieczeni, wędlinach, czy serach. Do skosztowania były różnego rodzaju wędliny z jelenia (karkówka, kiełbasa itp). Wszystko było bardzo dobre. Dawno nie jadłem tak wykwintnych dań.
Jedną z atrakcji wieczoru było pieczenie sękacza, które poprowadziła Pani Bożena Mikielska ze stowarzyszenia Żytkiejmska Struga. Nigdy wcześniej nie miałem okazji uczestniczyć w takim wydarzeniu, więc była to wielka frajda, ale również odpowiedzialność, żeby sękacz upiekł się równomiernie.
Do zrobienia takiego sękacza potrzeba:
– 50 jajek
– 1 kg cukru
– 1 kg mąki
– 0,5 kg masła
– 0,5 kg margaryny
– 1 litr śmietany 18%
Sękacza piecze się na ogniu nalewając ciasto chochelką na drewniany wałek, którym trzeba kręcić z równomierną prędkością (podobnie jak katarynką). Czas pieczenia wynosi godzinę. Ciasto wyszło bardzo dobre.
Ostatnią atrakcją była zabawa zorganizowana przez szefa kuchni pod nazwą “pieczenie jaszczura”, która polega na pieczeniu na ogniu ciasta drożdżowego naciągniętego na drewniany kijek. Jaszczura podaje się z jabłkowym nadzieniem. Palce lizać.
Przy ognisku czas umilała nam muzycznie grupa Akustik.
Okolica, w której położony jest hotel jest bardzo ładna. Sam hotel mieści się nad jeziorem Szeląg Mały, którego długość wynosi około 3 kilometry. Nieopodal znajduje się jeszcze Szeląg Wielki, którego długość wynosi aż 12,5 kilometra. Miejsce jest fantastyczne na wypoczynek, ponieważ w sezonie letnim można po okolicy jeździć rowerem, popływać w jeziorze itp. Co ciekawe Szeląg Mały jest elementem drogi wodnej jaką tworzy Kanał Elbląski.
Wydarzenie „Blogowe Morsy 2” podsumowuję bardzo dobrze. Organizacja była na najwyższym poziomie. Mam nadzieję, że za rok spotkamy się na kolejnej edycji.
W tym miejscu chciałbym podziękować:
Dorocie i Jarkowi z bloga Szalone Walizki za trud włożony za dopięcie wszystkiego do końca
Hotelowi Anders w Starych Jabłonkach za miłe przyjęcie, wyśmienite jedzenie, niesamowitą atmosferę
Warmińsko-Mazurskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej za wsparcie wydarzenia
W Blogowych Morsach 2 udział wzięli:
Voyagerka | Twój Plan w Podróży | Bo Chcieć To Móc | Co Tam W Podróży | Ready for Boarding | Zbieraj się | Słowiańska Wędrowniczka | Złap trop | Językowa Siłka | Życie w podróży | Wszędobylscy | Cel w podróży | Kaja Rehmus | Gadulec | RobiMy Podróże | OK Travelers | Pojechana – Aleksandra Świstow | hvala.pl Czarnogóra | Doris in Social Media | Gdzieś Ty Był | BeachPliz Martyna Chomacka | Tysiąc Stron Świata | Podróż Odbyta | Kuba Gębura | Łukasz Kędzierski: podróże i fotografia | Gdzie słońce dla nas wschodzi | Szalone Walizki | Antek w podróży
(Foto: RobiMy Podróże)