W pierwszym i drugim artykule przedstawiłem Wam łącznie szesnaście miejsc położonych w Polsce jako propozycję na tegoroczną majówkę. W tej części chciałbym Wam pokazać piękne miejsca poza granicami naszego kraju, a każde z nich znajduje się u naszych sąsiadów. Do niektórych krajów można podróżować, ale niestety często trzeba mieć test lub poddać się kwarantannie. Miejmy nadzieję, że do czasu majówki wiele zmieni się na plus 🙂
POMYSŁ NA MAJÓWKĘ
Obecnie mamy trudne czasy, ponieważ z powodu pandemii COVID-19 co chwilę zmieniają się zasady podróżowania i przekraczania granic. Hotele co jakiś czas są zamykane, a potem znów otwierane. Nie wiemy, czy sytuacja podczas tegorocznej majówki pozwoli nam na podróże, ani tego czy będziemy mogli podróżować zagranicę. Niemniej wszystkie propozycje, które ujrzycie w tym artykule oraz kolejnych niech będą inspiracją do przyszłych podróży.
DREZNO I KRAINA ŁABY
Drezno wraz z położoną wokół niego Krainą Łaby będzie wyborną propozycją na aktywny weekend majowy w niedalekiej odległości od polskich granic. Kilkudniowy pobyt w stolicy Saksonii będzie doskonałą okazją do poznania licznych atrakcji tego niezwykłego miasta, a dzięki doskonałym niemieckim drogom rowerowym można sprawnie zwiedzić jego interesujące okolice.
Drezno i Saksonia w zupełnie wyjątkowy sposób łączą historię Polski i Niemiec, a przypominają o tym liczne ślady, na które wciąż można natknąć się w miastach Saksonii. Osobą reprezentującą ten rozdział europejskiej historii jest August II Mocny, władca Saksonii i król Polski na przełomie XVII i XVIII wieku. Mimo że dziś historycy w różny sposób oceniają czas panowania władcy i wartość tamtego okresu dla państwa polskiego, w niczym to nie zmniejsza atrakcyjności Drezna dla turysty, szukającego ciekawych podróżniczych wrażeń.
Zwiedzając Drezno, któremu na pewno należy poświęcić przynajmniej jeden cały dzień pobytu, ciekawość na pewno poprowadzi każdego pod kościół Marii Panny w Dreźnie, czyli jeden z najważniejszych obiektów na Starym Mieście. Jeszcze na początku lat 90-tych XX wieku kościół stał w kompletnej ruinie. Dopiero po zjednoczeniu Niemiec podjęto decyzję o odbudowie i w 2004 roku Frauenkirche odżyła na nowo. Różnice w kolorystyce ścian wskazują na elementy, które pochodzą z dawnej konstrukcji kościoła. Dziś to największy na świecie – obok katedry w Strasburgu – budynek wzniesiony z piaskowca.
Jednym z pomysłów na pobyt w Krainie Łaby może być poszukiwanie architektonicznych śladów polsko-saskiej historii Saksonii na zabytkach Drezna i okolicznych miast. Nam satysfakcję sprawiało wyszukiwanie kolejnych efektownie utrzymanych słupów królewskiej poczty polsko-saskiej, która w czasach Augusta II Mocnego łączyła Drezno z Warszawą. Wśród pozłacanych detali pocztowe słupy posiadają między innymi herb Rzeczypospolitej Obojga Narodów, dumnie lśniący w promieniach słońca. Na te oryginalne pamiątki polsko-saksońskiej historii można natknąć się m.in. w Miśni, Radebergu i Pirnie.
Polski herb widnieje również na pełnym przepychu pałacu Zwinger w Dreźnie, ale także na fasadzie przepięknego pałacu w oddalonym o kilkanaście kilometrów Moritzburgu. To właśnie pałac w Moritzburgu wspominamy jako najbardziej malowniczą budowlę podczas naszej rowerowej wycieczki po Krainie Łaby. Miejsce to słynie między innymi z dużej kolekcji poroży i łowieckich trofeów, które trafiły do pałacu za sprawą łowieckiej pasji, zajmującej Augusta II Mocnego. Turystów przyciągają do Moritzburga także niezwykłe wnętrza dekorowane skórzanymi tapetami zdobionymi złotem.
Niedaleko Moritzburga nad Łabą leży Miśnia, z charakterystyczną, białą sylwetką zamku Albrechtsburg górującą nad doliną rzeki. W podziemiach zamku mieściła się kiedyś słynna fabryka porcelany, choć wtedy za zadanie miała produkować… złoto. Dziś przyciągający tysiące turystów obiekt mieści się w nowej siedzibie na obrzeżach miasta – na zwiedzanie i poznanie sekretów miśnieńskiej porcelany warto zaplanować więcej niż krótką chwilę.
Dotarcie do wszystkich atrakcji Krainy Łaby ułatwia doskonała droga rowerowa nad Łabą – to część Elbe-Radweg, najpopularniejszej trasy rowerowej w Niemczech. To właśnie podczas z łabskiej drogi rowerowej można obserwować liczne winnice rozrzucone na brzegach doliny Łaby. A kilka dni spędzonych na rowerze Dreźnie i jego okolicach może być nie tylko pomysłem na spędzenie majowego weekendu, ale także inspiracją do długiej rowerowej wyprawy wzdłuż Łaby aż nad Morze Północne.
Szymon Nitka autor bloga ZnajKraj
PRAGA
Majówka w Pradze to nasza propozycja dla miłośników piwa i czeskiego jadła (które do najlżejszych nie należy, ale jest przepyszne!). Warto spróbować tradycyjnych potraw, takich jak svíčková na smetaně z knedlíkiem (danie z polędwicy wołowej podawanej w sosie z warzyw i śmietany), smažený sýr (smażony panierowany ser, zazwyczaj podawany z frytkami i sosem tatarskim), pečené vepřové koleno (golonka), utopenec (serdelkowate kiełbaski w marynacie) czy medovník (wyśmienite ciasto miodowe).
Na czeskie uczty w szczególności polecamy nasze ulubione praskie lokale: U Dvou koček, Pivovarský dům, Bredovský Dvůr oraz Absintherie, gdzie spróbujecie prawdziwego czeskiego absyntu. Po obfitym posiłku nadwyżkę kaloryczną można spalić, zwiedzając stolicę Czech pieszo. 😉 Podczas naszego długiego majowego weekendu w Pradze ani razu nie skorzystaliśmy z komunikacji miejskiej!
Należy liczyć się z tym, że w mieście będzie dość tłoczno z uwagi na Święto Pracy obchodzone 1 maja. Są jednak w Pradze również mniej uczęszczane zakątki, w których nawet podczas majówki można odetchnąć od miejskiego zgiełku. Polecamy wzgórze Letná, gdzie w miejscu o nazwie Letná Beer Gardens można wypić zimnego pilznera z widokiem na oszałamiającą panoramę miasta.
Kolejnym nieco rzadziej odwiedzanym obszarem czeskiej stolicy jest dzielnica Žižkov. Znajduje się tu wieża telewizyjna z punktem widokowym na wysokości 93 m, z którego rozciąga się widok na całą Pragę. W okolicy warto zahaczyć również o wzgórze Vítkov, na którym usytuowany jest monumentalny pomnik konny Jana Žižki – czeskiego bohatera narodowego, przywódcy i stratega taborytów w czasie wojen husyckich. Niemałe wrażenie robi także widok na miasto, który możemy podziwiać ze wspomnianego wzgórza.
Jeżeli podczas zwiedzania poczujecie głód lub pragnienie, poratują Was m.in. dwa ciekawe lokale, które odkryliśmy po drodze: Pivovarský klub (bliżej pomnika) i Pivovar Victor (bliżej wieży).
Jeśli natomiast nie przeszkadzają Wam tłumy turystów, to obowiązkowo przejdźcie się słynnym Mostem Karola (warto go obejrzeć zarówno za dnia, jak i po zmroku), pospacerujcie po Rynku Staromiejskim (tu warto zwrócić uwagę na zegar astronomiczny – praski Orloj) i odwiedźcie Hradczany – powstałą w XIV wieku „królewską dzielnicę” na zachodnim, wysokim brzegu Wełtawy. Warto rozważyć również jeszcze jeden punkt widokowy o nazwie Petřínská rozhledna – jest to 65,5-metrowa stalowa wieża, wybudowana w 1891 roku jako kopia wieży Eiffla. Tutaj trzeba odstać swoje w kolejce po bilet, jednak widok z góry zdecydowanie wynagradza nieco dłuższy czas oczekiwania!
Ania i Tomek (www.born2travel.pl) – pasjonaci podróżowania, dobrego jedzenia i sportu. Razem w podróży od 2006 roku. Dotychczas udało nam się odwiedzić ponad 350 miejscowości w 39 państwach i pomimo ciężkich czasów, nie rezygnujemy ze spełniania naszych podróżniczych marzeń!
CZESKIE ŚREDNIOGÓRZE
Zapraszam do Czeskiego Średniogórza. Kojarzycie ten fragment Czech? Założę się, że co najwyżej średnio 😉
Czym bowiem jest Średniogórze?
To kraina na północnym zachodzie kraju, w sąsiedztwie Polski to największy beneficjent wulkanicznych uniesień sprzed milionów lat. Oj tak, tereny dzisiejszego pogranicza Polsko-Czesko-Niemieckiego były ongiś ziemiami, na których nie chcielibyście spędzać wolnego popołudnia przy grillu. Była to kraina iście piekielna – o ile zobrazujemy sobie wszystko jako niekończącą się połać ziemi spowitej wyziewami gazów, pyłów, poprzecinanej rzekami lawy rozlewającej się po horyzoncie, kreującej krajobraz wedle swego upodobania. Wybitne – choć niewysokie – stożki stanowią nierozłączny element krajobrazu, niezliczona ilość bazaltowych skał nieustannie przypomina nam, że wiele lat temu lawa często podgrzewała tam atmosferę. Wiosną skąpane wszystko w morzu rzepaku nabiera wyjątkowego charakteru. To idealne miejsce na trekkingi po arcyciekawych, acz mało zatłoczonych szlakach. Wędrówka na Radobyl, Lovosa bądź też Oblika z Raną nie będzie wymagać od was żelaznej kondycji, a jedynie dobrych butów i znajomości mapy (bądź też aplikacji mapy.cz śmigającej u autorów bez zarzutu). W zamian dostaniecie kawał pięknego i nie tak oczywistego landszaftu.
Niemal całe pasmo znajduje się w granicach Parku Krajobrazowego České středohoří. Graniczy on z bardziej znanymi i popularniejszymi miejscami jak Góry Łużyckie (również porządnie „zwulkanizowane”), Rudawy czy Czeska Szwajcaria. Z południa na północ przecina je Łaba stanowiąca kręgosłup wokół którego rozwijało się miejscowe osadnictwo. Sama Łaba stanowi bardzo wdzięczny motyw podróży a wzdłuż rzeki prowadzi Łabski Szlak Rowerowy. Fragment w Czeskim Średniogórzu przebiega przez miasta ciekawe i bogate w opowieści, jak jedno z najstarszych w Czechach Litomerice czy gospodarcze serce regionu, Usti nad Łabą. Jest to też odcinek bogaty w tradycje winiarskie – specyficzne powulkaniczne ziemie wokół Velké Žernoseky oraz tamtejszy klimat już od średniowiecza idealnie współgrają z uprawą winorośli będąc niejako alternatywą dla tak popularnych win z Moraw…
To też kraina pełna historii. Nie jest dziwne, że liczne stożki Czeskiego Średniogórza zostały szczodrze obwarowane przez miejscowych władców, strzeliste wzgórza idealnie nadawały się do wybudowania nań warowni, a i niżej w dolinach powstawały monumentalne pałace. Szacuje się, że w całym Średniogórzu ostało się 16 takich posiadłości… zachowanych w lepszym i gorszym stanie. Tam też możecie mieć szansę zmierzyć się z mroczną przeszłością miasteczka Terezin, przekształconego przez nazistów w czasie II Wojny Światowej w obóz koncentracyjny. Będąc tam niemal namacalnie czuje się atmosferę pamięci o tamtejszych wydarzeniach…
Jak więc widzicie Czeskie Średniogórze powinno przypaść do gustu tym, którzy preferują aktywniejsze spędzanie wolnego czasu, ale zawiedzeni nie powinni czuć się i tacy, którzy szukają po prostu spokoju w niebanalnych okolicznościach przyrody.
Wojtek autor bloga Idę albo nie idę, niepoprawny piechur, wielbiciel gór wszelakich, trochę inżynier Mamoń lubiący „szlaki, które już zna”, ale w większym stopniu poszukiwacz nowych kierunków i pagórów jeszcze nie zadeptanych 🙂
CZESKA SZWAJCARIA
Co powiecie na weekendowy wypad do Szwajcarii? Jednak nie tej słynącej z zegarków, ale do Czeskiej Szwajcarii, która jest majestatycznym parkiem narodowym u naszych sąsiadów! Jak można się domyślić już po samej nazwie Czeska Szwajcaria znajduje się w Czechach, ale żeby było zabawniej najłatwiej dostać się do niej wjeżdżając od strony Niemiec.
Miejsce polecam zwłaszcza tym, którzy szukają ukojenia w otoczeniu pięknej natury. Znajdziemy tam bardzo dużo szlaków pieszych oraz rowerowych. To również idealne miejsce, aby zabrać swojego zwierzaka oraz dzieci, choć raczej w nosidełkach, gdyż miejscami szlaki są mocno porośnięte drzewami i korzeniami. Jeśli chodzi o nocleg i miejsce wypadowe z całego serca mogę polecić nocleg „U Forta” – parking, widok na las oraz pyszne śniadanie. Możemy również spróbować lokalnej kuchni, a także zjeść czeskie smakołyki pod chmurką w restauracji, która znajduje się po drugiej stronie ulicy. Z podróżniczego punktu widzenia najważniejsze jest jednak to, że wychodząc z pokoju jesteśmy praktycznie od razu na rozwidleniu szlaków. Znajduje się tutaj również informacja turystyczna, gdzie możemy wyposażyć się w mapę. Jeśli chodzi o główne atrakcje, to oczywiście Pravcicka Brama (największa skalna brama w Europie! Więcej informacji u źródła: http://www.pbrana.cz/pl/). Widok w tym miejscu jest nie do opisania! Znajdziemy tam ławki, aby odpocząć, a dla łakomczuchów jest opcja na małe co nieco w bardzo klimatycznej knajpce. Gdy zejdziemy już na dół, to warto wybrać się na magiczny spływ Wąwozem Edmunda. Moje pierwsze skojarzenie z tym miejscem, to klimat rodem z Władcy Pierścieni! Flisacy opowiadają również ciekawe ludowe legendy, które podkręcają ten klimat. Niestety wszystkie atrakcje są płatne, ale kosztują kilkanaście złotych, więc nie zostawimy tam majątku. Poza tym jest cała masa bajecznych szlaków, które możemy przejść za darmoszkę! Jeśli ktoś nadal się waha czy warto, to powiem tylko, że mam nadzieję, iż jeszcze tam wrócę, bo jest to iście cudne miejsce!
Łukasz autor bloga zpodrozy.pl – na co dzień jestem związany z projektami IT w sporcie. Po godzinach uwielbiam zanurzyć się w kuchni i poznawać nowe smaki, ale oczywiście najchętniej robię to podczas podróży! Nigdy nie odmawiam dobrej kawy!
MAJÓWKA W BERLINIE
Majówka, w zależności od tego jak układają się dni w roku, może być długa i trwać nawet 10 dni albo super krótka. Nie od wczoraj wiadomo, że loty, zwłaszcza krótkodystansowe szkodzą środowisku bardziej niż dalekie podróże. Dlatego myśląc o wyjeździe na majówkę, który byłby raczej dwu-trzydniowym strzałem zachęcam zwykle do wyjazdu do Berlina – pociągiem.
Święto Pracy – 1 maja
Berlin, Miasto Niedźwiedzia hucznie celebruje obchody Święta Pracy, które wypadają właśnie w czasie majówki. I tym bardziej dlatego warto wybrać ten kierunek w tym czasie. W rzeczywistości przedpandemicznej całe stare centrum miasta, od Friedrichshain po Kreuzberg, tętniło życiem i różnorodnymi imprezami na świeżym powietrzu. Nozdrza wypełniał zapach międzynarodowej oraz niemieckiej kuchni. Co skrzyżowanie odbywał się koncert bądź performance. Przy jednej ulicy śpiewali muzycy z Izraela, Palestyny czy Syrii i Iraku. Wszędzie tańczyły radosne tłumy. Mieszkańcy imigranckiego pochodzenia sprzedawali pod swoimi kamienicami rękodzieło i “domowe” potrawy. Najwięcej ludzi ściągało zaś do Görlitzer Park, gdzie odbywały się koncerty muzyki elektronicznej, a ubawiona i upojona alkoholem (i innymi substancjami) gawiedź zjeżdżała na wielkich zjeżdżalniach lub piknikowała.
Kiedy jednak pył po świętopracowej fecie opadnie można zabrać się za zwiedzanie Berlina. A stolica Niemiec ma mnóstwo atrakcji do zaoferowania. Według mnie jest to najciekawsze miasto w Europie. Z uwagi na naprawdę skomplikowaną historię dziś jest jedną z najbardziej tolerancyjnych i otwartych na inność enklaw.
Gdzie się zatrzymać w Berlinie?
Zdecydowanie polecam nocleg w dzielnicy Friedrichshain-Kreuzberg. Znajduje się tu wiele hosteli, których korytarze wypełniają goście z całego świata. Choć jest to dawna dzielnica imigrancka, to w tej chwili stała się jedną z najmodniejszych i najdroższych w mieście, a do tego – pomimo powszechnego dostępu do substancji odurzających – jest bardzo bezpieczna.
Co zobaczyć w Berlinie?
Czy wiesz, że stolica Niemiec ma więcej muzeów niż Paryż i Londyn razem wzięte? To prawda, jest ich aż 180. Top 5 z nich znajduje się na Wyspie Muzeów. Spośród nich najbardziej przypadło mi do gustu Muzeum Pergamońskie. Nazwa pochodzi od zrekonstruowanego ołtarza Zeusa – Pergamonu. W obiekcie znajduje się także brama Isztar. Dodatkowo centrum wyspy stanowi Berliner Dom, czyli główna katedra miejska, którą również warto zwiedzić. Poza muzeami z wyspy warto bez dwóch zdań odwiedzić Muzeum Żydowskie, którego nowy gmach, poświęcony zagładzie Żydów zaprojektował Libeskind.
Jeśli lubisz panoramy miejskie widoczne z góry, to do wyboru są dwa obiekty: stara wieża telewizyjna lub Siegessaule, czyli kolumna zwycięstwa. Osobiście preferuję widoki roztaczające się z tej drugiej. W pierwszej na szczycie znajduje się jednak obrotowa restauracja, do której warto wybrać się na randkę.
Plac Paryski i Brama Brandenburska to miejsca obowiązkowe w Berlinie, które można “chwycić” idąc w stronę kolumny zwycięstwa, Pomnika Zagłady Romów, Tiergarten czy Reichstagu. Ten ostatni zresztą nie powstałby nigdy, gdyby nie Karol E. Raczyński. Mianowicie, to on sprzedał swój pałac rodowy po to, by ówcześni Niemcy mogli zbudować sobie parlament.
Historia Berlina to także historia Muru. Żeby poczuć atmosferę podziałów między wschodnim, a zachodnim miastem, warto udać się na wycieczkę rowerową wzdłuż pozostałości Muru Berlińskiego. Najważniejszym punktem upamiętniającym ten okropny moment w historii jest Miejsce Pamięci Muru Berlińskiego przy Bernauer Strasse. To jedyne miejsce, gdzie można zobaczyć fragment oryginalnie zachowanego obiektu. Warto także dotrzeć do East Side Gallery – to najbardziej znane miejsce kojarzone z historią Muru. W 1990 roku 118 artystów z całego świata stworzyło na nim ponad 100 murali. Wśród najbardziej znanych jest bez wątpienia ten pokazujący całującego się Breżniewa z Honeckerem.
Nieopodal East Side Gallery znajduje się most Oberbaumbrücke, który po podziale Berlina stanowił punkt graniczny w mieście. Ważnym punktem, choć już mocno skomercjalizowanym jest słynny Checkpoint Charlie. Nie wszyscy wiedzą, ale to właśnie tutaj 27 października 1961 roku stanęły naprzeciw siebie czołgi rosyjskie i amerykańskie, z których oba otrzymały pozwolenie na odpowiedź w razie ostrzału strony przeciwnej.
A to tylko garść z tego, co można zrobić przez kilka dni w Berlinie.
Hania autorka bloga Na Atlantydę
Dla autorki wpisu Berlin jest drugim, jeśli nie pierwszym domem. Hania prowadzi bloga Na Atlantydę, w którym stara się opisywać problemy współczesnego podróżowania. Opisuje wyzwania związane z odpowiedzialnością podróżników, hotelarzy, czy organizatorów atrakcji. Pisze także skrupulatne przewodniki. Jest pasjonatką RPA i badaczką neokolonializmu.
DREZNO
Ja zapraszam do Saksonii, a dokładniej mówiąc do pięknego miasta Drezno. Miasto to może nie jest idealnym wyborem dla entuzjastów aktywnego wypoczynku, a ale jest zdecydowanie czymś, co docenią miłośnicy zabytków. Genialny Zamek Augusta, Katedra, ale też takie nietypowe atrakcje jak ogromny Meczet Yanidze, który… nigdy meczetem nie był. A jeśli znudzą Wam się typowe zabytki, to można wyskoczyć do dzielnicy Neustadt pod grający dom, albo przepięknego Parku Grosser Garten. Natomiast ktoś chciałby jednak trochę aktywnie spędzić czas, to co mogę polecić to zdecydowanie saksoński rower szlak winny, który prowadzi przez przepiękne winiarnie Saksonii.
Karol Werner, autor bloga Kołem Się Toczy. Podróżuje zawsze z aparatem, jak najbliżej natury, ludzi, ich kultury i historii.
SŁOWACKI RAJ
Toż to jest majówkowy kierunek idealny!
Spisz ma wszystko – zamki, urocze miasteczka, termalne źródła, jaskinie, skanseny, dobre piwo, bryndzové halušky, strategiczne położenie nieopodal granicy, a ponad wszystko – SLOVENSKÝ RAJ [1], czyli taki plac zabaw dla piechurów. Na wszystkie trasy i atrakcje może nie starczyć tygodnia, ale nawet taki krótki weekend majowy, jakim obdarował nas ten rok, uda się świetnie zaplanować.
Zacznij spokojnie od wizyty w imponującym Zamku Spiskim, z którego rozciąga się panorama na całą okolicę. No a w środku możesz pooglądać średniowieczne narzędzia tortur, sam wybierz, co Cię bardziej kręci.
Po zwiedzaniu, kiedy już się zakwaterujesz, np. w Hrabušicach, tylko krótki spacer będzie Cię dzielić od Parku Narodowego Slovenský Raj i jego malowniczych wąwozów: moje ulubione to Veľký Kyseľ, Malý Kyseľ i Suchá Belá. Przygotuj się psychicznie i obuwniczo na kładki, drabinki, przełażenie rzeki wpław i przytulanie do skałek – trasy są dość łatwe (no proszę Cię, jak ja przeszłam, to każdy da radę!), emocjonujące i – co tu dużo mówić – po prostu śliczne! A przy odrobinie szczęścia, można nawet wypatrzeć salamandrę plamistą albo łosia! Uwaga, znam kilka par, które się tam zaręczyły 🙂
Nie zapomnij w przerwach między wędrówkami powłóczyć się po starym mieście w Lewoczy lub Kieżmarku, no a Twoje zakwasy z całą pewnością będą Ci wdzięczne, jeżeli na koniec weekendu wymoczysz je w kąpielisku Vrbov lub Aquacity w Popradzie.
Najciekawsze jaskinie – Bielska i Dobszyńska Lodowa – są otwarte od czerwca, dlatego zwiedzaj sobie Spisz bez presji, i tak tu jeszcze wrócisz latem 🙂
[1] Bardzo myląco się Słowacy nazwali! Slovenský to po słowacku… słowacki.
Hania Zieleźnik-Rybak, autorka bloga HiHa.pl – lingwistka, backpackerka, śpioch. Pewnego dnia wyszła z domu i złapała stopa – od tego czasu przez ponad 1000 dni jechała na wschód, tak długo aż stał się zachodem, dogadywała się w językach, których nie zna, próbowała jedzenia, którego nie potrafi nazwać i tańczyła do muzyki artystów ulicznych. Na jej blogu HiHa.pl znajdziesz przygodę, autostop, opowieści i jednorożce – pod jednym dachem, najczęściej namiotu.
UKRAINA
Wyjazd do Ukrainy to świetny pomysł! I do Lwowa, i do Kijowa można szybko się dostać, do każdego z nich są samoloty z Polski. Lwów to także wygodne połączenie samochodem lub pociągiem. Oba te miasta mają wiele do zaoferowania i znacząco się od siebie różnią – to inna architektura i inna atmosfera.
We Lwowie dobrze jest się pojawić, by ruszyć w podróż kulinarną. Jest tu zatrzęsienie cudownych restauracji i knajpek. Są niezwykle kreatywne – w niektórych, by wypić kawę musisz ją uprzednio wykopać sobie w kopalni kawy, w innych napijesz się drinka z probówki spomiędzy biustu kelnerki, gdzie indziej zjesz w akompaniamencie śpiewu kanarków. Lwów to wielokulturowe miasto, gdzie najbardziej widoczne są wpływy habsburskie, polskie, pełno też ormiańskich i żydowskich nut. Zajrzyj również na klimatyczne cmentarze i podwórza. To wspaniałe miejsce dla miłośników vintage, bo dużo tu starych samochodów, pchlich targów i takiego ducha przeszłości.
Kijów zaś to namiastka Bizancjum – miasto pełne złotych kopuł na cerkwiach, socrealistycznej i modernistycznej architektury oraz życia blisko nurtu Dniepru. Symbolem Kijowa jest kasztan, a w maju można podziwiać jak bajecznie kwitną wśród szerokich arterii miasta. Wiosna wygląda tu zjawiskowo! Na chwilę udaj się też do podziemi, do metra, by zobaczyć ich design i najgłębszą stację metra na świecie. Miejsca nie do pominięcia to: Ławra, Majdan, Sobór św. Zofii, Sobór św. Michała, pomnik Matki Ojczyzny, Andriyvskij Uzviz prowadzący na klimatyczne Podole. Rusz też szlakiem murali, pojedź do malowniczego skansenu Pirogovo i odpocznij nad Dnieprem.
Z kolei tych, którzy chcieliby ruszyć na szlaki, pooddychać świeżym powietrzem zachęcamy do wyjazdu na Zakarpacie. To wspaniały, niezadeptany i dziewiczy region. Jesteśmy pewni, że ta niemal nieodkryta perełka niedługo stanie się popularna wśród Polaków. W końcu mamy tu całkiem blisko, a takiej przyrody ze świecą szukać! Dzika natura, wspaniale zachowana architektura drewniana, żyjący tu Łemkowie i Bojkowie z zachwycającą i bogatą kulturą – tego chce się doświadczyć! Na taki wyjazd warto wziąć namiot. Droga tu jest dość długa i przez trudne tereny, musisz jechać przez Lwów – ale dlaczego by nie zobaczyć obu tych miejsc?
Podróże w Naturze – jesteśmy Ania i Michał, prowadzimy bloga oraz vloga, jesteśmy też laureatami Turystycznych Mistrzostw Blogerów. A że natura nie ma swojego działu marketingu, to PR robimy jej my, pokazując podróże blisko natury. Kochamy przyrodę, dzikie wyprawy i lokalną kulturę, dlatego staramy się docierać w miejsca poza głównym szlakiem, gdzie zachował się duch miejsca.
U Ani i Michała możecie też poczytać szerzej o Ukrainie, zobaczyć przewodnik po Kijowie i Lwowie.
SKALNE MIASTO I TRUTNOV CZYLI W ODWIEDZINACH U KRKONOŠA
Trutnov – miejscowość położona około 20 kilometrów od granicy polsko – czeskiej w Lubawce. Miasteczko z pięknym rynkiem, własnym browarem i bogatą historią pełną legend. Wystarczy nadmienić, że sama nazwa miasta pochodzi od legendarnego pogromcy smoka rycerza Albrechta z Trautenberga.
Na Trutnowskim rynku znajduje się fontanna z pomnikiem karpackiego ducha gór – Krkonoša – to nie jedyny jego ślad w mieście – jego imię przybrał też browar miejski – koniecznie spróbuj piwa Krkonoš jest naprawdę dobre – szczególnie w kompozycji ze smażonym serem.
Trutnov to idealne miejsce na bazę wypadową do Adrszpach – miejscowości, w której znajduje się czeskie Skalne Miasto. Skalne Miasto to miejsce, w którym obudzimy uśpioną wyobraźnię i znów poczujemy się jak dzieci wypatrując kształtów w ogromnych, skalnych formacjach. Czy uda Ci się dostrzec słonia, kochanków, bliźniaki lub starostę i starościnę?
Pamiętaj, aby na wycieczkę odpowiednio się przygotować – na terenie skalnego miasta nie można kupić wody, ani żadnej przegryzki – dlatego spakuj je do plecaka. Sama trasa nie jest trudna, nieznaczny jej fragment trzeba pokonać a to wspinając się, a to schodząc po wąskich schodach. Jednak, robiąc krótkie przerwy, każdy powinien sobie poradzić – a warto, bo jednym z miejsc położonych w tej części trasy jest panorama adrszpaskich skał.
W Skalnym Mieście czyha jednak jedna niespodzianka, a raczej psikus i figiel. Pod koniec trasy znajduje się słynna Mysia Dziura – jest to przesmyk między skałami – no i cóż – jeśli Twoja średnica jest większa niż 50 cm to tędy nie przejdziesz. Więcej o Skalnym Miejsce przeczytasz w tekście na moim blogu: Skalne miasto w Adrszpach i Krkonosz w Trutnowie .
Na zakończenie dam Ci jeszcze trzy przydatne wskazówki: Skalne Miasto jest psiolubne, bilet zdecydowanie kupuj przez internet, a jeśli jedziesz z północnej lub środkowej Polski do Pragi to już masz pomysł na przerwę w podróży. Nie ma za co 😉
M. Magdalena Krychowska – autorka bloga OkiemMaleny.pl oraz przewodnika po Mjanmie. Z zamiłowania zwiedzacz, z wykształcenia kroatystka i PRowiec, a zawodowo menadżerka i asesorka Breeam. Najczęściej podróżuję solo. Odwiedziłam ponad 30 państw. Moje ulubione to Indonezja, Nepal, Laos, Czarnogóra i Włochy. W drodze towarzyszy mi notes i aparat. Uwielbiam stawać się niewidzialnym obserwatorem i wyczuwać rytm odwiedzanego miejsca. Promuję odpowiedzialną turystykę, nie lubię przekłamywania i koloryzowania rzeczywistości.
PĘTLA PRZEZ TATRY SŁOWACKIE
Tatry – obiekt westchnień niejednych, którzy przemierzają górskie szlaki! Jednak na terenie Polski znajduje się zaledwie ćwiartka całego łańcucha – reszta ulokowana jest u naszych południowych przyjaciół – na Słowacji. Dlatego chcąc uniknąć tłumów w polskich tatrzańskich dolinach i kolejki do wejścia na Giewont, warto rozważyć opcję wędrówki przez Tatry Słowackie – zważywszy też na to, że nasza „majówka” nie jest u Słowaków świętem i dniami wolnymi od pracy mamy spore szanse na uniknięcie tłumów!
Szczególnie polecamy Wam przyjemną pętlę wiodącą od Doliny Białej Wody, przez Tatrzańską Magistralę aż do Schroniska pod Szarotką by zboczem Doliny Siedmiu Źródeł zaprowadzić na powrót do miejsca startu. To opcja idealna zarówno dla wędrujących w towarzystwie dorosłych jak i tych, którym towarzyszą małe dziecięce nóżki – trasę można pokonać zarówno „na raz”, dzieląc ją jednym noclegiem a nawet dwoma doświadczając rześkich poranków i widoku tatrzańskich szczytów z wolna okrywających się słońcem.
Wędrówkę zaczynamy na płatnym parkingu przy początku żółtego szlaku wiodącego Doliną Białej Wody, który wiedzie nas wzdłuż strumienia, łagodnie wznosząc się i roztaczając z każdym krokiem coraz piękniejsze widoki na okoliczne szczyty aż do momentu dotarcia do Chaty przy Zielonym Stawie Kieżmarskim. Koniecznie wsłuchajcie się w rześki i mocarny szum wodospadu i przejrzyjcie w szmaragdowej wodzie jeziora! Dalsza część szlaku wiedzie czerwonym kolorem, Tatrzańską Magistralą oferując przyjemną wędrówkę w otoczeniu imponujących szczytów schodzących stromo w dolinę. Docierając do Wielkiego Białego Jeziora zmieniamy szlak na zielony skąd łagodną ścieżką prowadzi nas sukcesywnie do Schroniska Pod Szarotką – jedynego na zboczach Tatr Bielskich. To miejsce zaciszne, niezbyt oblegane nawet w szczycie sezonu więc macie spore szanse na klimatyczny wieczór pełen gwiazd! Ostatnia część szlaku wiedzie kolorem żółtym schodząc zdecydowanie Doliną Siedmiu Źródeł – na tym odcinku pokonujemy w zasadzie całość podejścia, jakie do tej pory zrobiliśmy. Docierając do niebieskiego szlaku skręcamy w prawo i ledwie kilka kroków dzieli nas od powrotu do parkingu, z którego rozpoczynała się wędrówka. I cóż pozostaje? Chyba tylko zacząć planować kolejny szlak… Do zobaczenia w zieloności!
Garść informacji praktycznych:
Całość opisywanej trasy ma 20,8km (czas przejścia: ok. 7:20h), suma przewyższeń: 876m.
W schroniskach płacić można gotówką.
Koniecznie wykupcie ubezpieczenie, gdyż każde wezwanie Horskiej Sluzby wiąże się z solidną opłatą!
Do nawigacji na szlaku polecamy aplikację mapy.cz – ściągając mapy na telefon możemy korzystać z nich nawet nie mając zasięgu komórkowego.
Wejście na teren TANAP jest bezpłatne.
Z uwagi na obowiązujące na terenie Słowacji Euro musimy liczyć się z nieco większymi wydatkami niż wędrując po Polskich Tatrach.
Szlaki powyżej schronisk są zamykane w okresie zimowym (od 1 listopada do 15 czerwca)
Numer alarmowy w Słowackich Tatrach: 18 300.
Karolina współautorka bloga Powsinogi
Jesteśmy rodziną miłującą tryb „slow” – uwielbiamy niespieszne spacery, długie pikniki i leniwie wyrastające ciasta drożdżowe. Choć nie można powiedzieć, że wieje u nas nudą! Bo jeśli o wiatr chodzi, to najbardziej lubimy gdy świszcze nam w uszach lub wkrada się między deski klimatycznych schronisk i pensjonatów. O tym też piszemy na naszym blogu – polecamy górskie szlaki, którym podołają nawet te małe nóżki, opisujemy gościnne i klimatyczne progi wyjątkowych pensjonatów i dzielimy się doświadczeniem praktycznym wędrówek z dzieciakami. Wpadnij i podreptajmy razem!
W tej części mogliście przeczytać o miejscach położonych u naszych sąsiadów. W kolejnym artykule przeczytacie o trochę dalszych miejscach, które blogerzy proponują Wam na majówkę 🙂