We wcześniejszych wpisach przedstawiłem Wam łącznie kilkadziesiąt miejsc położonych w Polsce (część 1 i część 2) oraz u naszych sąsiadów jako propozycję na tegoroczną majówkę. W tej części chciałbym Wam pokazać miejsca trochę dalej położone od Polski, ale będące w zasięgu samochodu. Bardzo byśmy chcieli, żeby podróżowanie było wkrótce możliwe 🙂
POMYSŁ NA MAJÓWKĘ
Obecnie mamy trudne czasy, ponieważ z powodu pandemii COVID-19 co chwilę zmieniają się zasady podróżowania i przekraczania granic. Hotele co jakiś czas są zamykane, a potem znów otwierane. Nie wiemy, czy sytuacja podczas tegorocznej majówki pozwoli nam na podróże, ani tego czy będziemy mogli podróżować zagranicę. Niemniej wszystkie propozycje, które ujrzycie w tym artykule oraz kolejnych niech będą inspiracją do przyszłych podróży.
AUSTRIA NA ROWERACH
Od kilku lat spędzamy majówkę na rowerach w różnych rejonach Austrii i musimy przyznać, że nigdzie indziej nie mieliśmy okazji przemierzać jednośladem tak malowniczych terenów! Austria jest wręcz stworzona do kilkudniowych wycieczek rowerowych na przedłużone weekendy. Świetnie oznaczone ścieżki rowerowe są na naprawdę światowym poziomie!
Najpiękniejsze są te, które prowadzą dookoła górskich jezior (np. dookoła jeziora Wolfgangsee, Mondsee czy Hallstatter See). W większości trasy te są płaskie, asfaltowe i prowadzą pomiędzy pięknymi zboczami Alp, a krystaliczną taflą wody polodowcowych jezior. Po całym dniu rowerowania można się przyjemnie schłodzić w turkusowych wodach malowniczych jezior.
Ciekawe ścieżki rowerowe wiodą też wzdłuż rzek, np. wzdłuż Dunaju lub rzeki Inn. Widoki zapierają dech w piersiach, a sama wycieczka urozmaicona jest nocowaniem codziennie w innym miejscu. Po drodze mijamy wiele interesujących architektonicznie zamków czy klasztorów, a jazdę na rowerze przerywamy spacerami po przytulnych starówkach uroczych austriackich miasteczek.
Mamy też propozycję wyprawy rowerowej dla miłośników sportów wodnych oraz ptaków. Okolice Jeziora Nezyderskiego to park narodowy, który jest rezerwatem setek gatunków ptaków. Wzdłuż tras rowerowych znajdują się specjalne wieże obserwacyjne, z których podziwiać można intrygujący świat tych latających istot. Samo jezioro jest ewenementem na skalę europejską. Jego głębokość wynosi średnio 0.7 m, dzięki czemu jest to świetne miejsce do nauki wind- i kitesurfingu. Corocznie odbywa się tu puchar Świata PWA-Freestyle. Na wschód od jeziora ścieżki rowerowe są płaskie i tu właśnie znajduje się rezerwat ptaków. Na zachód zdarzają się podjazdy, ale trasy rowerowe wiją się wśród przepięknych winnic. Jadąc bardziej na południe można nawet zawitać na Węgry i zjeść lokalnego langosza. 🙂
Na koniec pozostaje nam przepiękna Karyntia, obfitująca w wiele krajobrazowych jeziorek, dookoła których wiodą ścieżki rowerowe. Trasy w większości są łatwe, choć zdarzy się kilka podjazdów. W okolicy znajduje się kilka ciekawych punktów, jak np. ruiny zamku Burg Landskron.
Z całego serca możemy polecić rowery w Austrii na majówkę! Widokowo obiecujemy, że będziecie zbierać szczęki z podłogi. 🙂 Gotowe mapy tras rowerowych oraz porady, jak zorganizować rowerowy wypad do Austrii znajdziecie na naszym blogu Before We Get Old.
Autorzy: Agata i Krzysiek z bloga Before We Get Old
Agata i Krzysiek z Before We Get Old: małżeństwo z 7-letnim stażem na co dzień stacjonujące na Śląsku. Lubimy podróżować aktywnie, z plecakiem, spać pod namiotem, a poranną kawę zaparzać w plenerze. Na naszym blogu znajdziecie relację z kilkumiesięcznej podróży po Azji, artykuły z wypraw rowerowych, krótkich city-breaków lub samochodowej podróży poślubnej po USA.
LAZUROWE WYBRZEŻE I PROWANSJA
Idealną destynacją majówkową może być Lazurowe Wybrzeże i Prowansja. Południe Francji jest w zasięgu podróży samochodowej z Polski, a na miejscu czeka niezliczona ilość atrakcji i oczywiście wspaniała francuska kuchnia.
Pobyt najlepiej rozpocząć w Nicei lub jej okolicach, bo właśnie to miasto jest uznawana za stolicę Lazurowego Wybrzeża. Znajduje się tu najwięcej atrakcji, które zdecydowanie warto zobaczyć. Dość wspomnieć pobliskie księstwo Monako z luksusową dzielnicą Monte Carlo, Cannes z piaszczystymi plażami i Aleją Gwiazd oraz Grasse nazywane światową stolicą perfumiarstwa.
Nie wszyscy wiedzą, że w pobliżu Nicei znajduje się też kilka wyjątkowo uroczych średniowiecznych miasteczek. Do najpiękniejszych należy bez wątpienia Eze Village, w którym chętnie przebywał Walt Disney. Z miasteczka można podziwiać półwysep miliarderów Cap Ferrat, a nawet zamek rodziny Kulczyków.
Nie można również przegapić innych średniowiecznych grodów warownych w okolicy: Saint-Paul de Vence, Vence, Antibes oraz Roquebrune-Cap-Martine. Każdy z nich jest wyjątkowy na swój sposób, a ponieważ podczas Majówki z pewnością nie wystarczy czasu na zwiedzenie ich wszystkich, będzie powód, by jeszcze wrócić na Lazurowe Wybrzeże.
Na koniec pobytu warto odwiedzić wakacyjną stolicę świata, czyli modny kurort Saint-Tropez. Słynie on nie tylko z filmów o żandarmie, ale także fantastycznych imprez trwających do białego rana. Tu również znajduje się największa piaszczysta plaża w regionie – Pampelonne.
O ile do Saint-Tropez trzeba dojechać samochodem lub dopłynąć promem, podróże po innych okolicznych atrakcjach są możliwe transportem publicznym z Nicei za jedyne 1,50 euro.
Jeżeli naszym majówkowym marzeniem jest Prowansja, najlepiej dotrzeć w okolice Marsylii. To drugie największe miasto Francji ma wyjątkowy śródziemnomorski charakter i jest świetnie skomunikowane z dawną stolicą Prowansji – Aix-en-Provence oraz z Awinionem, w którym można zwiedzić opuszczony pałac papieski.
Sercem Prowansji jest region Luberon, którego niezwykle urocze miasteczka trzeba objechać samochodem. Pamiętajmy jednak, że Majówka to nie pora kwitnienia lawendy, której wszyscy poszukują, jak tylko robi się ciepło. Tę atrakcję możemy podziwiać co roku od połowy czerwca do końca lipca.
Tomasz Bobrowski – polski przewodnik po Prowansji i Lazurowym Wybrzeżu, bloger (LazurowyPrzewodnik.pl oraz Prowansja.info) i podkaster (podkast Życie we Francji dostępny m.in. w Spotify i Apple Podcasts).
UTRECHT
Bardzo rzadko wyjeżdżam na majówkę. Dodatkowe dni wolne sprawiają, że wszędzie jest mnóstwo ludzi, a ceny noclegów szybują w górę. Są jednak w Europie miejsca, które aż proszą się, by odwiedzić je wiosną. Należy do nich bez wątpienia Holandia. Od końca marca do mniej więcej połowy maja w całym kraju można podziwiać pola kwitnących tulipanów tworzących barwne dywany. Większość osób wybiera zatłoczony Amsterdam, ja zaś proponuję bardzo niedoceniany Utrecht. Miasto ma typowo holenderski klimat: przecinają je większe i mniejsze kanały, po ulicach jeżdżą setki rowerów, w ścisłym centrum stoi wiatrak, a wiekowa architektura sąsiaduje z bardzo nowoczesnymi budynkami w krzykliwych kolorach. Jest też zabytek z listy UNESCO!
Życie miasta koncentruje się nad kanałem Oudegracht (Stary Kanał). W dawnych piwnicach, nad lustrem wody, dokąd prowadzą schody i strome drabinki, urządziły się liczne restauracje, kawiarnie i puby. Już wczesną wiosną wystawiają stoliki nad samym brzegiem. Można rozkoszować się leniwą atmosferą i spokojem, który zakłócają jedynie przepływające raz na jakiś czas barki wycieczkowe lub te dostarczające zaopatrzenie do lokali gastronomicznych.
Ta część miasta ma zwartą, szeregową zabudowę, ponad którą góruje najwyższa kościelna wieża w całej Holandii, Domtoren. Co ciekawe, choć jest częścią katedry Św. Marcina (Sint-Maarten Domkerk van Utrecht), stoi w pewnym oddalenia od świątyni. W 1674 r. Utrecht nawiedziła gwałtowna burza z wichurą, która spowodowała zawalenie się nieukończonej nawy katedry. Tej części kościoła nigdy nie odbudowano, dlatego wieża jest dziś samodzielną budowlą. Koniecznie trzeba wspiąć się na samą górę, bo z tarasu widokowego na wysokości 95 m można podziwiać panoramę całego miasta.
Tym, co wpływa na niepowtarzalną atmosferę Utrechtu są też otoczone krużgankami przykościelne ogrody noszące nazwę Pandhof (dosłownie: dziedziniec). Bardziej znany jest ten przy Katedrze Św. Marcina, ale ja wolę bardziej dziki i malowniczy Pandhof Sinte Marie (Dziedziniec Kościoła Mariackiego).
Warto wybrać się również poza ścisłe centrum, chociażby po to, by zobaczyć wspomniany zabytek z listy UNESCO – dom Rietvielda (Rietveld Schröderhuis), czyli modernistyczną willę z 1924 r. o szalenie ciekawej aranżacji wnętrz, czy kompleks uniwersytecki Utrecht Science Park (dawniej De Uithof) będący przykładem architektury współczesnej w najlepszym wydaniu.
Utrecht jest też miastem pełnym sztuki i nie mam na myśli jedynie muzeów, ale także sztukę w przestrzeni miasta będącą często pozostałością po festiwalach artystycznych. Na jednym z modernistycznych budynków z czerwonej cegły można zobaczyć olbrzymi kosmiczny spodek, zaś po zmroku ulicami prowadzi rozświetlony szlak, który powstał w 2010 r. w ramach projektu Trajectum Lumen.
Ciekawostką jest również Belgisch Biercafé Olivier – pub urządzony w dawnym kościele, z zachowanymi sakralnymi rzeźbami i organami.
Utrecht jest też doskonałą bazą wypadową do innych interesujących miejsc w Holandii, o tej porze roku przede wszystkim do parku Keukenhof, ale także do Rotterdamu, na targ serowy w Goudzie, czy nawet do Amsterdamu. We wszystkie te miejsca samochodem dojedziecie w mniej niż godzinę.
Blog Obiektywnie: Jest nas czworo: Iza, Piotr, Andrzej (12 lat) i Jerzyk (10 lat). Co roku przemierzamy autem Europę, głównie Bałkany z Grecją na czele, ale zdarza nam się wypuścić i bardziej na Zachód. Lubimy także kilkudniowe wypady w różne zakątki Polski. W odwiedzanych miejscach szukamy przede wszystkim zabytków, na greckich wyspach także spektakularnych plaż i uwielbiamy próbować potraw lokalnej kuchni wszędzie gdzie jesteśmy, czy to w Polsce, czy za granicą. O naszych podróżach opowiadamy na blogu Obiektywnie. Znajdziecie tam i przewodniki po miastach, i piękne plenery, i smaki miejsc, i posty dedykowane specjalnie atrakcjom dla dzieci.
PETERSBURG
Petersburg to idealna destynacja na późną wiosnę i czas około majówkowy. Rosjanie początkiem maja świętują Dzień Zwycięstwa – swoją wygraną w II wojnie światowej nad faszystowskimi Niemcami. Wybierając się do Petersburga początkiem maja będziesz mieć okazję wziąć udział w jednym z większych świąt narodowych tego kraju – a to cenne doświadczenie. I chociaż powoduje to większą ilość turystów, szczególnie rosyjskich – moim zdaniem warto 🙂 Ludzi mimo wszystko będzie mniej niż w miesiącach letnich, a wszystkie atrakcje, takie jak np. fontanny Peterhofu będą już otwarte.
Co zobaczyć w Petersburgu? Ilość atrakcji jest niemal niezliczona 🙂 Wymienię tylko kilka. Piękny Sobór Zmartwychwstania Pańskiego (Cerkiew na Krwi), wybudowany w miejscu śmierci cara w klasycznym stylu rosyjskiego średniowiecza. Muzeum Ermitaż, które nie tylko gromadzi dzieła sztuki najwybitniejszych artystów, ale również znajduje się w pałacu Zimowym – wspaniałej posiadłości rosyjskich carów. Sobór świętego Izaaka, czwarta największa świątynia kopułowa na świecie, której kopuła pokryta jest cienką warstwą prawdziwego złota. Twierdza Pietropawłowska, od której rozpoczęła się budowa tego pięknego miasta. Gwarantuję Ci, że nie będziesz się nudzić, a piękno tego miasta Cię oczaruje 🙂
Ile czasu warto spędzić w Petersburgu? Spokojne obejrzenie centrum miasta wraz z Ermitażem i najważniejszymi atrakcjami zajmie Ci minimum 3 dni. Jeśli planujesz odwiedzić również atrakcje poza miastem, takie jak pałac i fontanny w Peterhofie, czy pałac Carskie Sioło w Puszkinie, na każde z tych miejsc zaplanuj dodatkowy dzień.
Jeśli przekonałam Cię do wyjazdu do tego pięknego miasta, zerknij na mój pełny przewodnik po zabytkach i atrakcjach Petersburga. Miłej majówki! 🙂
Dorota autorka bloga Born Globals
Chociaż od zawsze kochałam podróże, nowy świat otworzył się przede mną po wyjeździe na sześciotygodniowy wolontariat zagraniczny – właśnie do Petersburga. Od tego czasu jeszcze mocniej związałam swoje życie z podróżami, wyjeżdżam na wolontariaty, a na swoim blogu pomagam innym zorganizować wymarzoną podróż na własną rękę 🙂
CZARNOGÓRA
Większość osób wybiera Czarnogórę jako cel wakacyjnego wypoczynku. Jednak naszym zdaniem warto tam wpaść również na majówkę. Przełom kwietnia i maja od paru lat spędzamy właśnie na Bałkanach. Zwykle planujemy objazdówkę po kilku krajach, w tym właśnie po Czarnogórze. Maj ma wiele zalet. Przede wszystkim – nie ma tłumów. Wybrzeże, w tym nawet słynna Boka Kotorska pozwalają na kameralny, spokojny pobyt. Dzięki temu, że w górach wciąż leży śnieg, krajobrazy są dużo bardziej plastyczne. Dodatkowo, na terenach górskich możecie trafić na połacie krokusów, szafirków czy hiacyntów. Zaś zieleń jest tak intensywna, że sprawia wrażenie, iż matka natura przesadziła z Photoshopem. Gdzie zatem warto wybrać się podczas majówki w Czarnogórze? Przede wszystkim na drogę P1 łączącą Kotor z Cetynią. Rozciągają się stamtąd genialne widoki na Kotor, Bokę Kotorską, Tivat, Herceg Novi czy pasmo Lovćen. Po drugie polecamy Wam zajrzeć do Lukavicy – rzadko odwiedzanego płaskowyżu, który na wiosnę staje się ukwieconym kobiercem, po którym radośnie szemrze woda. Po trzecie koniecznie zajrzyjcie nad Jezioro Szkoderskie, w szczególności w okolice miejscowości Rijeka Crnojevića, skąd rozciąga się niezwykła panorama tego znanego, bałkańskiego akwenu. Jeśli chodzi o zwiedzanie, to na pewno zajrzyjcie do Cetynii – dawnej stolicy Czarnogóry. Ale pamiętajcie – tam bardzo często pada. Więc jeśli złapie Was ulewa, wtedy możecie odwiedzić Jaskinię Lipa. Znajduje się tuż obok Cetynii i stanowi jedyną w pełni zagospodarowaną i przygotowaną pod potrzeby turystów jaskinię w tym kraju. Jest nieduża, ale formacje skalne, jakie tam zobaczycie, na pewno zrobią na Was wrażenie.
Jeśli się Wam poszczęści i pogoda będzie iście wakacyjna (choć maj 2019 roku był bardzo kapryśny, deszczowy i zimny, to w poprzednich latach miewaliśmy upały po 30 stopni), wtedy rozważcie wizytę na jednej z czarnogórskich plaż. Którą wybrać? Naszym zdaniem jedną z tych w okolicach Ulcinj. To nadmorskie miasto położone na południowym krańcu Czarnogóry ma specyficzną atmosferę, ale przez to wyróżnia się na tle innych kurortów. Znajdziecie tu wiele świetnych plaż.
I choć lotów do Czarnogóry (a dokładniej do Podgoricy przybywa), to my polecamy się Wam tam wybrać własnym autem. Dlaczego? Żebyście mogli przywieźć doskonałe, czarnogórskie wino (np. z winnicy Plantaze) oraz inne smakołyki, takie jak choćby ajwar. Pamiętajcie też, że majowa wizyta w Czarnogórze wyniesie Was mniej niż w szczycie sezonu.
Z bałkańskim pozdrowieniem,
ruda&Marek
Ruda (ja) i Marek (mój małżonek) (autorzy bloga Bałkany według Rudej) od 2012 wspólnie eksplorujemy Półwysep Bałkański. Stawiamy na road tripy, mniej turystyczne miejsca i aktywną turystykę. Bałkany pokazujemy z kilku różnych perspektyw, nie tylko na łamach naszego bloga, ale również na stronach przewodników, jakie od 2016 roku wydaję regularnie.
SŁOWENIA – IDEALNA NA MAJÓWKĘ
Niewielka i bardzo urozmaicona Słowenia wydaje się być idealnym miejscem na spędzenie majówki. Poranny spacer w górach, obiad w mieście, a wieczór na wybrzeżu – można i tak 🙂 Fani natury i pięknych krajobrazów będą zachwyceni, inni też znajdą coś dla siebie.
Na pewno część z Was kojarzy Jezioro Bled, które pojawia się na większości słoweńskich widokówek. Jest to jedno z najpopularniejszych celów podróży w Słowenii wraz ze znajdującym się w pobliżu Wąwozem Vintgar. Jeśli nie przepadacie za tłumem ludzi to warto wybrać położoną obok Dolinę Bohinj – znaną m.in. z przepysznych serów domowej roboty, Wodospadu Savica czy też Centrum Narciarskiego Vogel (świetny widok na Triglav – najwyższy szczyt Słowenii) itd. Polecamy Wam odwiedzić przynajmniej jeden ze słoweńskich wodospadów, na pewno któryś z nich przypadnie Wam do gustu (Wielki Kozjak, Pericnik itd.) – my obejrzeliśmy ich aż 8 podczas naszego pobytu w tym kraju. Na upały dobry będzie spacer po wąwozie: Vintgar nada się idealnie, tak samo jak Tolmin (obejrzeliśmy 5 wąwozów więc coś ciekawego możemy wam jeszcze podrzucić).
Na górskie wędrówki polecamy szlaki w Triglavskim Parku Narodowym. Tam tej znajdziecie najwyżej położoną przejezdną w obie strony przełęcz w Alpach Julijskich – Przełęcz Vrsic. Przejazd przez 50 serpentyn dostarczy Wam nie lada atrakcji. Jednak najwyżej położoną drogą w tym kraju jest droga prowadząca na przełęcz pod szczytem góry Mangart – osiąga wysokość ponad 2 tys. metrów n.p.m. (w pobliżu przełęczy biegnie granica słoweńsko-włoska).
Wycieczka do Słowenii nie może odbyć się bez wizyty w przynajmniej jednej z ich słynnych jaskiń. Słoweńskie jaskinie są przepiękne i niesamowicie różnorodne. Polecamy Wam zajrzeć do Postojnej, Szkocjańskiej czy Kriznej Jamy – będziecie zadowoleni.
Ten niewielki kraj ma jedną z najciekawszych kultur winiarskich na świecie (wino wytwarzano tam już w czasach rzymskich, dlatego bez problemów znajdziecie mnóstwo różnorodnych smaków. W Mariborze rośnie najstarsza winorośl na świecie – Stara Trta ma ponad 400 lat i została wpisana do Księgi Rekordów Guinnessa. Wycieczka po trzech regionach winiarskich (Podravje, Primorska i Posavje) może być świetną alternatywą do tradycyjnego zwiedzania, tym bardziej, że w wielu miejscach można umawiać się na degustację czy zwiedzać winnice (my polecamy winnice Klet Brda i Puklavec Family Wines).
Słowenia nie ma dużego wielkiego wybrzeża, ale nawet na tym małym kawałku znajdziecie przepiękne i dobrze zachowane miasteczka. Spokojny Piran, rozrywkowy Portoroż, Izola czy Koper – klimat śródziemnomorski poczujecie bez problemu.
A kuchnia? Warto spróbować lokalnych potraw jak choćby Prekmurskiej Gibanicy uważanej za narodowe danie w Słowenii, pysznych lokalnych serów i innych lokalnych wyrobów, ryb itd. W połączeniu ze słoweńskim winem będzie to nie lada uczta 😉
places2visit.pl – blog o podróżach z dziećmi i nie tylko 🙂 góry, rowery, ciekawe miejsca, outdoor, inspiracje podróżnicze 😉
WĘGRY:
Długi weekend majowy najczęściej zachęca nas do wybrania się samochodem w jakieś niezbyt odległe miejsce od Polski. Gdzieś, gdzie jeszcze nie byliśmy, a mając do dyspozycji prawie 10 dni, to już można sporo zobaczyć. Dlatego celem naszej majówki było odkrycie i poznanie piękna Węgier. Ostatnią (w 2019 roku) majówkę spędziliśmy właśnie na Węgrzech, doświadczając i próbując ichniejszej kuchni, tradycji oraz ciekawych miejsc.
Kraj ten ma wiele do zaoferowania. Jest co oglądać. Warto zwiedzić piękne pałace (np. Keszthely), przespacerować się malowniczymi wioskami (Hollókő, Szentendre) czy spróbować wina i kuchni węgierskiej. Miłośnicy rowerów mogą objechać dookoła Balaton, amatorzy jaskiń koniecznie powinni zaglądnąć do Parku Narodowego Aggtelek, gdzie zobaczą niesamowite formy naciekowe i piękno węgierskiego krasu. Nie zapomnijcie zabrać ze sobą kąpielówek, bo w wielu miejscach możecie wykąpać się w geotermalnych jeziorach (Heviz) czy basenach, gdzie woda zawsze jest ciepła lub bardzo ciepła. Jeden z basenów Barlangfürdő został wybudowany w naturalnej jaskini – dosyć unikalna atrakcja. Oczywiście koniecznie trzeba w swoim planie uwzględnić stolicę Węgier, Budapeszt, która zachwyci turystów piękną architekturą i niesamowitymi widokami na Dunaj.
A może lubicie wino? Wiadomo, że Węgry słyną ze słodkiego Tokaju, lecz poza tym jest też cała gama innych bardzo cenionych trunków. Zdecydowanie pojedźcie do Tokaju i Egeru (Dolina Pięknej Pani), aby spróbować poszczególnych odmian.
Jeżeli podobnie jak my, lubicie namiot i kempingi, to na Węgrzech znajdziecie sporo pól namiotowych. W trakcie majówki na niektórych z nich byliśmy praktycznie sami. Oprócz tego znajdziecie wiele klimatycznych hosteli czy agroturystyk, które pięknie Was ugoszczą. Ludzie są tu niesamowicie uprzejmi i mili i czuć praktycznie na każdym kroku ten pozytywny sentyment do Polaków, jednak powiedzenie „Polak, Węgier – dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki” nadal jest aktualne.
Zdecydowanie nawet długi weekend majowy to zbyt mało, aby zobaczyć całość Węgier, jednak to już wystarczająca ilość czasu, aby wybrać i odwiedzić kilka przepięknych miejsc.
Zestawienie atrakcji Węgier, które zobaczyliśmy w trakcie naszego wyjazdu, możecie znaleźć u nas na blogu.
Blog podróżniczy Łukasz Kędzierski: podróże i fotografia to zapis samodzielnie zorganizowanych aktywnych rodzinnych podróży z aparatem i małym dzieckiem, w bliskie i dalekie zakątki świata (Dolny Śląsk, Polska, Europa i ukochana Azja). Na naszym blogu pokazujemy, że można podróżować z dzieckiem, że jest to łatwe, przyjemne i możliwe dla każdego. Wystarczy tylko chcieć.
KOPENHAGA I MALMO NA MAJÓWKĘ
Weekend majowy to ciepłe powietrze zmieszane z zapachem bzów i konwalii. Szarada, w której wygrywa ten, kto dobrze dopasował urlop do dni wolnych od pracy. Ten, kto nie tylko wyrwał dla siebie najwięcej wolności, ale i doświadczył jej zacnie. Bo, niemal wszyscy zgodzimy się, że Majówka wymaga planu. Może być zgrubny i niedopracowany. Ważne, żeby odpowiadał na pytanie: “co będziesz robił / robiła w długi weekend.” No więc właśnie, co?
Tu wkraczam ja, cała na biało, dzierżąc podpowiedź w dłoni. W tym roku wszak nie będzie prosto. Sami wiecie co pokrzyżowało niejednemu i niejedne plany więc do majówki warto podejść elastycznie. Trzymać w rękawie wiele planów i wyciągać je wedle uznania. Jednym z nich może być podróż do Malmö, i do Kopenhagi.
Kolejność w zdaniu poprzedzającym jest nieprzypadkowa. Przyznam, że jako jedna z niewielu, odmawiam racji stwierdzeniu: “Jedynym, co warto zrobić w Malmö jest wyjazd do Kopenhagi.” Malmö – w porównaniu to typowych kierunków turystycznych – wyróżnia prostota i autentyzm, a ja to lubię! Miniaturowe Gamla Väster i mieszczański Stortorget zaspokoją duszę tych z Was, którzy cenią odkrywanie historii. Västra Hamnen ze słynnym Turining Torso odsłonią przed Wami szwedzki sposób na ekologiczne i zrównoważone miasto. Swoją drogą to mnie w Malmö kręci. Można się tam potknąć o drobne koncepcje chroniące naszą planetę. Np. mój pokój hotelowy był sprzątany tylko, gdy zawiesiłam zawieszkę z taką prośbą. Mogłam też zostawić ubrania i kosmetyki, by wspomóc lokalną fundację. Poza tym, Malmö samo w sobie to wyjątkowy koncept artystyczny! Ciekawe wystawy i przecudne murale. To po prostu trzeba zobaczyć!
Jeśli znudzi Wam się szwedzka codzienność, po drugiej stronie Sundu czeka Kopenhaga – lekko nadęta i kapryśna siostra Malmö. Jej popularność objawia się turystyczną stonką pokrywającą Indre By i instagramowy kanał Nyhavn. Na szczęście w Kopenhadze można znaleźć ciekawe – lecz wolne (wolniejsze) od turystycznego harmidru – miejsca. Do moich ulubionych należy onieśmielający wręcz swoją prostotą kościół Grundtvigs Kirke i okrągła wieża Rundetårn. Ta ostatnia służyła jako obserwatorium różnym postaciom z podręcznika do geografii, między innymi Tycho Brache. Nie ukrywam, że lubię te miejsca przede wszystkim za to, że są fotogeniczne.
Choć unikam muzeów jak diabeł wody święconej i preferuję spacery na świeżym powietrzu to muszę przyznać, że świetnym miejscem jest duńskie muzeum designu. Pod dachem starego szpitala zgromadzono setki pięknych przedmiotów codziennego użytku. Wygodne krzesła, kolorowe tostery, designerskie czajniki i plakaty znane nam wszystkim z artykułów o prawdziwym, a nie ikeowym stylu scandi. Przy muzeum działa też arcy-fajny sklep z pamiątkami, w którym można kupić naprawdę piękną, a do tego przyjazną środowisku szczoteczkę do zębów.
Magda autorka bloga No to fru!
W tej części mieliście okazję zobaczyć miejsca, które nie są położone w bezpośrednim sąsiedztwie Polski, ale dojazd do nich jest w miarę łatwy. W ostatniej piątek odsłonie propozycji zobaczycie miejsca, które są położone trochę dalej 🙂
