Kolejną z atrakcji, z której skorzystałem podczas pobytu w Tromso były psie zaprzęgi. Jakiś czas wcześniej wrzuciłem relację z psich zaprzęgów na Spitsbergenie. Czy warto skorzystać z psich zaprzęgów w Tromso? Zapraszam do lektury.
Jak wygląda psi zaprzęg?
Psie zaprzęgi w Tromso wyglądają bardzo podobnie, jak wcześniej opisane na Spitsbergenie, ale z tą różnicą, że na dalekiej północy była noc polarna, więc nie miałem szans na żadne widoki. Drugim problemem była możliwość spotkania oko w oko z niedźwiedziem polarnym, więc trzeba było być bardzo czujnym.
W Tromso dla odmiany było kilkugodzinne okienko, podczas którego było widno, co pozwoliło podziwiać widoki.
Gdzie rezerwować psie zaprzęgi w Tromso?
Psie zaprzęgi rezerwowałem przez stronę https://www.visittromso.no/en, gdzie do wyboru jest wiele firm. Ja wybrałem Aurora Alps (https://www.auroraalps.no/) w cenie 1895 NOK za osobę (około 835zł). Wszyscy uczestnicy spotykają się zazwyczaj pod Scandic Ishavshotel o określonej godzinie. Następnie wszystkich czeka około 50 minut jazdy w okolice Breivikeidet, gdzie mieści się pole golfowe.
Jak wyglądają psie zaprzęgi w Tromso?
Firma mieści się w malowniczej dolinie, a trasa wiedzie przez okoliczne lasy. Tam jest przepięknie.
Na miejscu każdy z uczestników dostaje ciepły kombinezon, buty i rękawice. Ma to na celu uniknięcie zniszczenia własnego ubrania w wyniku ugryzienia przez psa, jak również organizatorzy mają pewność, że nikt nie zmarznie.
Po wyjściu na zewnątrz nastąpiło krótkie przeszkolenie z obsługi sań oraz hamowania. Dzięki temu, że uczestniczyłem również w zaprzęgu na Spitsbergenie miałem porównanie firm. Niestety w przypadku Tromso było gorzej. Wydaje mi się, że pieski były trochę gorzej traktowane (co nie znaczy, że źle). Woda w miskach była zamarznięta, a wokół psich bud było delikatnie mówiąc brudno, czego nie doświadczyłem w Longyearbyen. Sporym minusem było również to, że zaprzęgi był już gotowe do jazdy. Odebrano nam przyjemność całej otoczki jaką jest “instalacja psa” w zaprzęgu.
Z drugiej strony dzięki temu sama wyprawa trwała trochę dłużej. W sumie w zaprzęgu brało udział około 20 osób, więc sań na trasie było około 10-12, co było sporą ilością.
Niestety psy w moim przekonaniu były źle dobrane, a mianowicie jechałem jako 5 lub 6 zaprzęg i miałem pięć bardzo silnych psów, natomiast zaprzęg przede mną miał bardzo słabe psy. Przez co skład jadący przede mną niemal non stop się zatrzymywał, a ja musiałem często hamować, żeby nie wjechać w sanie.
Jak przygotować się do uczestnictwa w psich zaprzęgach?
Nie ma potrzeby specjalnego przygotowania. Ważne jest aby ubrać się ciepło oraz być najedzonym i wypoczętym. Firma każdego uczestnika wyposażyła w buty, kombinezon oraz rękawiczki, więc nie było żadnego problemu z chłodem.
Po wycieczce każdy z uczestników otrzymał ciepły posiłek w postaci gorącej zupy, a potem wszyscy zostali odwiezieni do centrum Tromso.
Psie zaprzęgi w Tromso
Pomimo tego, że samo uczestnictwo w psich zaprzęgach było zdecydowanie droższe niż na Spitsbergenie oraz tego, że nie można było psów oporządzić do zaprzęgu samemu całą wyprawę uważam za udaną i nie żałuję tego, że wydałem pieniądze drugi raz. Dzięki temu mogłem podziwiać widoki podczas wyprawy oraz zrobić zdjęcia i nakręcić film.
Uczestnictwo w psich zaprzęgach to bardzo ciekawe doświadczenie i polecam każdemu, kto będzie miał możliwość wyjazdu na północ.
Psy są bardzo przyjacielsko nastawione. Każdy chce, żeby go głaskać jak najdłużej. W moim zaprzęgu były takie zazdrośniki, że jak jednego głaskałem, to drugi warczał, że on też chce, a trzeci wył, gdy się od niego odeszło.
Podczas wyprawy nie ucierpiał żaden pies, a alaskany muszą się wybiegać 🙂
Pozostałe wpisy z Norwegii:
Czy Norwegia musi być droga?
Jak fotografować zorzę polarną?
Najciekawsze muzea w Oslo
Muzea w Oslo część 2
Atrakcje Oslo
Przydatne informacje przed wyjazdem na Spitsbergen
Longyearbyen
Trekking do jaskini lodowej na Spitsbergenie
Psie zaprzęgi na Spitsbergenie
Co zobaczyć w Tromso?
Tromso w poszukiwaniu wielorybów
Jeśli spodobał Ci się materiał to postaw mi kawę. Pomoże mi to dofinansować mój prywatny projekt „Miasta stojące murem”, w ramach którego odwiedzam miasta i miasteczka w Polsce otoczone średniowiecznymi murami obronnymi, a następnie przygotowuję o nich materiał.
Wielkie dzięki 🙂
Trzymam kciuki 😉
Dlatego właśnie wszystko zaplanowałem skrupulatnie przed wyjazdem, niestety tego typu atrakcje na miejscu są drogie..